W Poszukiwaniu Lepszego Sposobu Na Wybór Przewodniczącego Generalnej Konferencji
Edward Reifsnyder | 6 March 2024 |
Nigdy nie słyszałem, aby ktokolwiek powiedział coś dobrego na temat wyborów Przewodniczącego Generalnej Konferencji w Kościele Adwentystów Dnia Siódmego. Na wstępie podejdźmy do tematu krytycznie i przyznajmy, że wierni, którzy oddają dziesięcinę, powinni czuć się komfortowo wobec tego procesu.
Przewodniczący jednej konferencji, który był członkiem Komitetu Nominacyjnego na sesję Generalnej Konferencji, zauważył, że dużo więcej staranności poświęca się na wybór lokalnego pastora, niż na wybór Przewodniczącego Generalnej Konferencji.
Jak to działa?
Pokaźna grupa ludzi bierze udział w sesji Generalnej Konferencji (około 2000 osób). W krótkim czasie delegacje poszczególnych wydziałów odbywają narady i wybierają 10% ze swoich delegatów, którzy zostaną członkami Komitetu Nominacyjnego. Na podstawie Konstytucji Generalnej Konferencji, wydziały wybierają tych członków metodą głosowania, uznawaną przez każdą delegację jako najwygodniejszą i najbardziej efektywną. Następnie Generalna Konferencja wyznacza dodatkowych ośmiu członków. W sumie Komitet Nominacyjny liczy około 250 członków.
Już na pierwszy rzut oka widać, że w tym sposobie jest miejsce na niecne działania. Możliwość użycia najwygodniejszej i najbardziej efektywnej metody głosowania przez każdy wydział, może prowadzić do różnych działań i może podlegać manipulacji ze strony liderów poszczególnych wydziałów.
Następnie tych 250 ludzi natychmiast zjawia się w sali. Zasiadający przewodniczący Generalnej Konferencji przewodniczy wyborowi przewodniczącego Komitetu Nominacyjnego. Następnie nowy przewodniczący prowadzi dalsze wybory pozostałych pomocników procesu komitetowego – wiceprzewodniczących, sekretarzy, itp.
Wtedy przechodzą do nominowania Przewodniczącego Generalnej Konferencji. Wygląda to tak, że członkowie komitetu zapisują propozycje nazwisk na tablicy, po czym następujące dyskusje prowadzą do serii głosowań, aż ktoś zostanie nominowany.
Jak złożony jest ten proces? Czy został on w ogóle przemyślany? Prawdopodobnie odpowiedź brzmi „tak”, ale w niewłaściwy sposób. Możliwe, że doszło – i nadal dochodzi- do wszelkiego rodzaju nieformalnych politycznych zagrywek, negocjacji, targowania się i perswazji, które są tragicznie nieprzejrzyste.
Niektórzy twierdzą, że Bóg prowadzi cały ten proces. Ja jestem jednak sceptyczny. Biorąc pod uwagę luźność tego procesu, sądzę, że jest on zbyt podatny na realia i słabości ludzkie. Moim zdaniem obecny proces jest powrotem do czasów, gdy Kościół był mały i głównie zlokalizowany w Stanach Zjednoczonych, w dniach, gdy każdy znał każdego.
Gdy machinacje Komitetu wyłonią jakieś nazwisko, przewodniczący natychmiast biegnie na salę Sesji, przerywając wszystko, aby przedstawić nominację Komitetu jednej osoby na stanowisko Przewodniczącego. Wtedy delegaci głosują.
Jeśli kandydatura zostanie zatwierdzona, nowo wybrany Przewodniczący spotyka się z Komitetem Nominacyjnym, by wykonać pozostałą część prac komisji. Co ciekawe, w 2015 roku do wyboru Teda Wilsona potrzebne były 3 tury głosowania delegatów. Pierwsze 2 tury na sali spowodowały odesłanie jego nominacji z powrotem do Komitetu Nominacyjnego. To dość nietypowe i zwykle jest to oznaką opozycji. Zarówno Komitet Nominacyjny, jak i delegaci byli dość stanowczy!
Na pozór przed wyborami nowego Przewodniczącego Generalnej Konferencji, nic się nie dzieje, chyba, że uwzględnić nieprzejrzyste działania. Brak jest formalnego procesu w celu wypracowania konsensusu co do rodzaju przywództwa potrzebnego na kolejne 5 lat. Brak też uporządkowanego procesu weryfikacji kandydatów, spełniających kwalifikacje, brak porozumienia w kwestii oczekiwań światowego Kościoła wobec nowego Przewodniczącego, ani co powinno być osiągnięte w czasie jego/jej kadencji. Żadne z powyższych. Wszystko dzieje się w jednym chaotycznym zamieszaniu!
Ale co się dzieje pod powierzchnią, kto wie, co się dzieje? Brak uporządkowanego procesu stwarza możliwości do politykowania, handlu wpływami, negocjacji i nieodpowiedniego wykorzystania władzy.
Jestem pewien, że znajdą się tacy, którzy powiedzą, że Duch prowadzi w tym niestandardowym procesie. Może tak, a może nie. Z mojego punktu wygląda to na dość ludzkie i cielesne.
Osobiście uważam, że to, co robimy, jest przerażające i musi zostać zmienione. A co by było, gdybyśmy zrobili w ten sposób:
- Niezależni, zewnętrzni i wysoce wykwalifikowani konsultanci ds. rekrutacji zostają zatrudnieni, aby przeprowadzić wstępną pracę przed Sesją Generalnej Konferencji.
- Przeprowadzają oni wywiady z dużą liczbą interesariuszy, w tym z przewodniczącymi Wydziałów z całego świata, przedstawicielami Unii i przewodniczącymi Konferencji, kilkoma leaderami Generalnej Konferencji i taką samą ilością zwykłych wyznawców.
- W wywiadach są zadawane następujące pytania:
- Czego Kościół potrzebuje od następnego Przewodniczącego?
- Jakie kwalifikacje, temperament, cechy, postawy, umiejętności i doświadczenia byłyby pożądane u kolejnego Przewodniczącego?
- Co chciałbyś, aby następca Przewodniczącego osiągnął w pierwszych dwóch latach kadencji?
- Następnie konsultanci przygotowują podsumowanie, które zbiera opinie osób przesłuchanych. Dokument ten jest zatwierdzany przez mały, starannie wybrany komitet sterujący. Rolą tego komitetu jest przejrzenie dokumentu pod kątem zasadności, ale nie zmienianie opinii zebranych z całego świata. Ten dokument w zasadzie opisywałby idealnego kandydata/kandydatkę i jego/jej idealny wpływ na Kościół.
- Dalej konsultanci proszą o rekomendacje potencjalnych kandydatów od Wydziałów, unii, konferencji, instytucji i członków. Konsultanci proszą również o bezpośrednie wyrażenie zainteresowania ze strony osób, które mogą chcieć być brani pod uwagę. Te rekomendacje i wyrażenia zainteresowania byłyby traktowane z największą poufnością. W trakcie etapu poszukiwań, proces stałby się czarną skrzynką.
- Jeśli obecny Przewodniczący Generalnej Konferencji pragnąłby zostać ponownie wybrany, będzie przechodził te same etapy, co pozostali kandydaci.
- Konsultanci ds. rekrutacji przetwarzają potencjalne kandydatury poprzez wstępną selekcję oraz rozmowy osobiste, aby sprawdzić, czy spełniają kryteria określone w podsumowaniu dokumentu oraz czy są zainteresowani dalszą kandydaturą oraz jak oceniają swoje doświadczenie i umiejętności.
- Konsultanci ds. rekrutacji przygotowują podsumowanie i ocenę wszystkich kandydatów oraz przedstawiają je Komitetowi Nominacyjnemu na początku Sesji Generalnej Konferencji.
- Komitet Nominacyjny przejmuje te informacje i przystępuje do swojej pracy, polegającej na wyborze jednego lub większej ilości nazwisk do przedstawienia w trakcie posiedzenia Sesji Generalnej Konferencji do głosowania.
Celem takiego procesu jest zidentyfikowanie rodzaju przywództwa, którego ogół Kościoła potrzebuje. Proces jest uporządkowany i obiektywny, tak aby wszystkie zainteresowane strony były potraktowane w równy sposób. Z pełną nadzieją ukróciłoby to spontaniczne politykowanie, które wiemy, że jest obecne teraz. Przedstawia Komitetowi Nominacyjnemu starannie wyselekcjonowany zespół kandydatów, by mogli rozpocząć swoją pracę, zamiast losowego i przypadkowego rzucania nazwisk na tablicę.
Myślę, że możemy założyć, że opisany tutaj proces, nie spodobałby się co najmniej jednej osobie na świecie. Nie jest on zbyt kontrolowany. To czarna skrzynka do pierwszej sesji Komitetu Nominacyjnego. Oczywiście, nie powstrzymałby ludzi przed prowadzeniem politycznych zagrywek, ale w każdym razie byłyby one poza tym procesem, a nie jego częścią, jak dotychczas.
Obecnie mamy brak procesu, który jest polem do popisu dla ambicji. Jest to otwarta przestrzeń do manipulacji i handlu wpływami.
Powinniśmy mieć coś lepszego. Zasługujemy na coś lepszego.
Edward Reifsnyder jest konsultantem ds. opieki zdrowotnej. On i jego żona Janelle mieszkają w Fort Collins w Kolorado.